sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział 13

 Czytasz?=Komentujesz!=Motywujesz!

Kiedy doszliśmy do mojego domu, było już kompletnie ciemno. Pożegnałam się i weszłam do środka. Zdjęłam buty i kurtkę.
-Jestem!-krzyknęłam, aby powiadomić matkę, że już wróciłam.
Poszłam do swojego pokoju. Rzuciłam torbę w kąt i położyłam się na łóżku. Nagle usłyszałam pukanie z balkonu. Jęknęłam z niezadowolenia. Nie chce mi się wstawać. Kiedy pukanie się nasiliło wstałam wkurzona. Otworzyłam drzwi balkonowe. Do pokoju od razu wparował Zayn. Czego on tu?
-Musimy pogadać.-powiedział zdyszany.
-Biegłeś czy co?-zaśmiałam się.
Spiorunował mnie wzrokiem. Umilkłam natychmiast. Usiadłam po turecku na łóżku i poklepałam miejsce obok siebie dając mu do zrozumienia, że ma zrobić to samo. Jednak on stał i się na mnie patrzył, a raczej coś za mną. Odwróciłam się, ale nikogo tam nie było. Spojrzałam się na niego pytająco, na co on tylko westchnął.
-Znów chcesz mi powiedzieć, że mnie kochasz?-uśmiechnęłam się na samo wspomnienie.
-Nie.-podrapał się po karku.
-No to co?
-Musimy przestać się widywać.-powiedział obojętnie.
Posmutniałam. Najpierw mówi, że mnie kocha, a teraz, że się nie będziemy widywać? To jakieś żarty...
-Ale... Dlaczego?-zapytałam.
Wstałam i podeszłam do niego jak najmocniej się dało. Spojrzałam w jego oczy.
*oczami Zayn'a*
Wstała i podeszła do mnie. Spojrzała mi w oczy jakby tam zobaczyła dlaczego tak jest. Jej wzrok jest tak intensywny, że muszę odwrócić wzrok. Nie chce jej ranić, ale tak będzie lepiej. Jak będzie trzymała się ode mnie z daleka.
-Wybacz mi.-powiedziałem.
Pocałowałem ją ostatni raz i wyszedłem. Biegłem jak najdalej od jej domu w głąb lasu. Przestanę chodzić do szkoły, tylko dlatego żeby o mnie zapomniała. Musi to zrobić... Inaczej coś się jej stanie. Wolałem jej to powiedzieć, niż wysyłać durnego e-SMS. To by ją jeszcze mocniej zabolało. Od kiedy ja się przejmuję, że kogoś zranię? Pewnie odkąd ją zobaczyłem.
*oczami Diany*
Stałam tam jak głupia. Nie mogłam się ruszyć. Jak to możliwe? Zaczynałam myśleć, że możemy być razem... Ja głupia. Jak? On i ja... To przecież niemożliwe. To jest takie porąbane.
W końcu się ruszyłam. Poszłam do łazienki. Umyłam się, przebrałam i wyszłam. Kiedy chwyciłam za klamkę do mojego pokoju spojrzałam na drzwi na końcu korytarza.

Były uchylone. Przecież one są zawsze zamknięte. Podeszłam tam. Przez szparę między futryną, a drzwiami dostrzegłam kogoś. Usłyszałam stłumiony krzyk. Nagle ten ktoś podniósł do góry zakrwawiony nóż. Zakryłam usta dłonią, żeby nie zacząć krzyczeć. Jednak to na marne, ponieważ postać w pokoju zaczęła odwracać się w moją stronę. Zamiast uciec stałam tam jak kołek. Postać zaczęła zbliżać się w moją stronę. Szybko pobiegłam do pokoju i zamknęłam się na klucz. Wpadłam pod kołdrę i na przymus chciałam iść spać. Chyba byłam bardzo wykończona, bo od razu usnęłam.
Stoję przed moim domem. Nagle rozlega się płacz. Płacz dziecka. Zaczęłam iść w stronę, z której dochodziły owe dźwięki. Dochodziły one z lasu. Nagle zza drzewa wyłonił się Zayn. Tak, Zayn. Ten, który mnie zostawił. Podszedł do mnie jak najbliżej. Kiedy spoglądam w jego oczy od razu tego żałuję. Ma je całe czarne.

Całe lśnią głęboką czernią. Czuję jak dotyka dłonią miejsca gdzie mam serce. Nie mogę oderwać wzroku od jego czarnych oczu. Nagle podnosi dłoń, którą przed chwilą mnie dotykał, na wysokość moich oczy. Dostrzegam na niej moje serce. Zaczynam panikować. Czuję strach. On jedynie się uśmiecha.
Budzi mnie mój budzik. Szybko zerwałam się z łózka i złapałam się za miejsce gdzie jest serce. To tylko zły sen. I chyba najgorszy jaki miałam.
Siedzę na pierwszej mojej lekcji. Zayn tak jak powiedział, że będzie trzymał się ode mnie z daleka, tak też robi. Nie przyszedł dziś do szkoły. Na przerwie sama
wyszłam na dwór. Nie chce słuchać tych słodkich historyjek dziewczyn. Usiadłam na ławce i spuściłam głowę.
-Gdzie Zayn?-usłyszałam.
Podniosłam wzrok. Przede mną stała ta blondyneczka. Ta, która wczoraj siedziała Zayn'owi na kolanach.
-Nie wiem.-odpowiedział zgodnie z prawdą.
-Jak to? Nie było go wczoraj u ciebie?-skąd ona to wie?
-Nie, nie było.-skłamałam.
-Szkoda.-zarzuciła włosami i odeszła.
Ten dzień jest gorszy od poprzedniego.
W końcu skończyła się szkoła. Na dzisiaj. Jeszce trening. Zaczynam kochać taniec. Przebrana poszłam na sale. Zaczynam przychodzić pierwsza. Nikogo nie ma jeszcze. Zaczynam się rozgrzewać. Nagle słyszę krzyk. No to są jakieś jaja... Ignoruje je. Za chwile znów tym razem głośniejszy i bliżej. Zaczynam się rozglądać na boki. To nie jest śmieszne. Zaczynam się bać.




_____________________________________________________
Hejo ;D Chce przeprosić, że nie było ostatnio rozdziału. Nie dałam rady. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie.
Mam prośbę. Jeśli wam się podoba te moje wypociny to zaobserwujcie. Dla Was to chwila, a dla mnie to dużo znaczy. 
Zapraszam również na mojego drugiego bloga: http://only-time-will-tel.blogspot.com/
Kocham Was <3 
Przepraszam za błędy

1 komentarz: