poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział 11

Jeśli przeczytałeś/łaś to skomentuj. Dla Ciebie to chwila, ale dla mnie to wiele znaczy.


Diana
Obudziłam się wtulona w tors Liam'a. Wtuliłam się mocniej. Sytuacja z wczorajszej nocy była...przerażająca. 


Podeszłam do okna. Na szybie odznaczyła się dłoń. Powoli położyłam swoją w tym miejscu. Nagle pojawiła się twarz. Bardzo przerażająca. Usłyszałam jej krzyk. Odskoczyłam przerażona. Szybko wskoczyłam na łóżko i wtuliłam się w Lima. Nie odtrącił mnie, tylko mocno przytulił. Serce waliło mi jak młot. Nagle usłyszałam czyjś głos.
-Jest dla ciebie ważny, czyż nie? Tak samo jak był twój tatuś.-zaśmiał się.
Byłam przerażona. Bałam się cokolwiek powiedzieć.
-Diana.-powiedział Liam.
-On patrzy. On wie, że jesteś dla mnie ważny tak jak był tata.-powiedziałam rozpaczliwie.
-Diana, co ty mówisz?
-On wie.
Więcej już nic mu nie mówiłam. Udawałam, że śpię. Nie chciałam zbędnych pytań ze strony bruneta.

Wstałam powoli i podeszłam do łazienki. Liam nadal spał. Nie będę go budzić. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w to. Wyszłam i zobaczyłam jak chłopak przegląda moje rysunki. Tak, rysuję. Nie mam zbytnio do tego talentu, ale i tak wszyscy mi mówią, że jednak rysuję ładnie.
-Ten jest ładny.-pokazał mi jeden.
Zarumieniłam się. Nic na to nie poradzę.
Rysunek Diany *.*
 

-Jest prosty, ale jednak ma coś w sobie.-uśmiechnął się.
-Dziękuje.-wydukałam.-Jesteś świetny.-zmarszczył brwi.-Mimo wszystko jesteś przy mnie i...wspierasz mnie we wszystkim.
-Jesteś moją przyjaciółką, a ja traktuję cię jak moją małą siostrzyczkę.
-Kocham cię bracie.
-A ja ciebie siostra.
Czuję jakbyśmy znali się od dawna.
***
Dzisiaj było super. Liam zabrał mnie do wesołego miasteczka. Było super! Kupił mi watę cukrową i dużeeeeego misia.

Taki słodziak z niego. Właśnie siedzimy w kawiarni i jemy lody. Pycha!
-Słodka jesteś.-uśmiechnął się.
-Ty też.
***
Siedzę w domu. Nudzę się jak cholera. Rysuje w swoim szkicowniku. Narysowałam oczy. Oczy Zayn'a. Tak, chora jestem. Nagle usłyszałam pukanie w drzwi balkonowe. Podniosłam wzrok z kartki na szklaną powierzchnię i o mało nie umarłam. Stał tam Zayn. Cały mokry. Nawet nie zauważyłam, że pada. Wstałam i szybko otworzyłam drzwi, aby wpuścić chłopaka.
-Musimy porozmawiać.-wpadł.
-Poczekaj tutaj chwilę.
Poszłam po jakiś ręcznik, bo lało się z niego.
-Trzymaj.-podałam mu go.
-Dzięki.
Wytarł się trochę. Usiadłam po turecku na łóżku, a Zayn obok mnie. Patrzył w moje oczy. Dopiero teraz zauważyłam, że płakał. W oczach ma łzy, którym nie pozwala się wydostać. Dotknęłam jego policzka. Zamknął oczy pod wpływem mojego dotyku.
-Zayn.-westchnęłam.-Powiedz o co chodzi.
-To nie takie łatwe.
-Powiedz. Zniosę wszystko.
-To jest za trudne.
-Zayn do kurwy nędzy, mów.-traciłam powoli cierpliwość.
-Diana, ja...ja...-jąkał się.
-Mów.-no zaraz nie wytrzymam.
-Kocham cię.-co kurwa!?
-C...co? Chyba się przesłyszałam. Powiedziałeś, że mnie kochasz?
-Tak. To powiedziałem.
Chwileczkę... Podsumując. Zayn to Bad Boy jakich mało, ja natomiast to dziewczyna, która boi się zagadać do nowej osoby. On ma dziewczynę, którą i tak zdradza, więc mogę być jego kolejną zabawką.
-Tak, jasne. Pewnie jestem kolejną twoją zabawką. Pobawisz się i mnie zostawisz.
-Nie. Nigdy bym nie mógł.
Patrzył mi w oczy, a ja w jego. Zaczął zbliżać twarz do mojej.
-Nie mogę.-odsunęłam się.
Spojrzałam na zegarek. Jest już po 22. Super. Poszłam do łazienki i przebrałam się w piżamę.
Wróciłam do pokoju. Zayn siedział w samych bokserkach na łóżku. Położyłam się, a mulat przyciągnął mnie do siebie. Splótł nasze dłonie i lekko mnie pocałował.
-Kocham Cię Diana, na zabój.-to ostatnie słowa, które usłyszałam z jego ust za nim zasnęłam.

niedziela, 22 marca 2015

Rzdział 10

Odbył się pogrzeb mojego taty. Był ze mną Liam. Płakałam. Rozkleiłam się kompletnie. Na szczęście był przy mnie mój przyjaciel. Właśnie idziemy razem do kawiarni. Powiedział, że przyda mi się gorąca czekolada. I tak nie mam co do roboty w domu. Mama powiedziała, że narazie mogę nie chodzić do szkoły. Dziękuje jej za to.
Usiadłam przy stoliku przy oknie. Liam poszedł zamówić dwie czekolady i zaraz do mnie wrócił.
-Dziękuje.
-Za co?-zmarszczył brwi.
-Za to, że ze mną jesteś.
-I będę zawsze kochanie.-uśmiechnął się.
Odwzajemniłam gest. Dostaliśmy nasze zamówienie.

A mianowicie gorącą czekoladę z bitą śmietaną i kawałkami czekolady. Pychota! Zabrałam się za swój i szybko opróżniłam połowę.
-Tego mi brakowało.-zaśmiałam się.
Łał! Zaśmiałam się! Pierwszy raz w tym tygodniu. Sukces. Liam zbliżył się i wytarł kciukiem moje wąsy z czekolady. Zarumieniłam się. Resztę dokończyliśmy w ciszy.
-Diana?-odezwał się Payne.
-Tak?-zachęciłam go.
-Mam pytanie. Może głupie, ale muszę ci je zadać.
-Mów śmiało.
-Czy...czy ty...jesteś z Zayn'em?-zapytał.
-Nie.-zaprzeczyłam.-To znaczy, ja mu nic nie mówiłam, że jesteśmy razem. A czemu pytasz?
-Bo ostatnio Malik mówił, że chodzicie ze sobą.
Prawie wyplułam to co miałam w buzi, a oczy wyleciały z orbity. Co on właśnie powiedział? Że Zayn i ja razem? Przecież...
-Jak...to?-te dwa słowa sprawiły mi większy trud niż...coś tam.
-No tak mówił, ale nie wierzyłem mu i właśnie dlatego się pytam.
-Aha.-tylko tyle mogło mi przejść przez gardło.
Mój gniew brał górę. Nie będzie ten chuj nazywał swoją dziewczyną, czy tam prywatną dziwką! O nie! Twarz obruciłam w stronę okna. Padał deszcz.
Pod drzewem stał jakiś chłopak. Patrzył na mnie. Był mokry, ale najwidoczniej mu to nie przeszkadzało. Zdjął kaptur i wtedy zorientowałam się, że to był Zayn. Wstałam i wybiegłam z kawiarni. Podeszłam do niego i popchnęłam go.
-Co ty sobie wyobrażasz!?-krzyknęłam.
-Ale...
-Zamknij się! Jak mogłeś? Jak!?-pchałam go.
-Ale...
-Posłuchaj mnie. Nie chce cię już widzieć.-wysyczałam przez zęby.-Mam cię dość.
Wróciłam do Liam'a cała mokra. Miałam to w tej chwili w nosie.
-Sprzeciwiłaś się Malikowi? Temu Malikowi?-Liam uniósł zabawnie brwi.
-A co? To już temu nie można się sprzeciwić?
Zaczęłam cała dygotać. Zimno mi się zrobiło. Założyłam swój płaszcz, ale nadal się trzęsłam. Liam podał mi swój, a ja się nim okryłam. Kochany!
-Wracajmy.-wstał.
Zostawił pieniądze na stoliku i objął mnie ramieniem. Chciałam zdjąć jego płaszcz z siebie, ale mi nie pozwolił.
-Tobie bardziej się teraz przyda.
-Ale...
-Nie chce, żebyś była chora.-pocałował mnie w czubek głowy.
Uśmiechnęłam się. Szliśmy do mojego domu w ciszy. Czułam jak ktoś za nami idzie. Obróciłam się gwałtownie. I nie pomyliłam się. Szedł za nami Zayn. Zayn Dupek Malik.
-Diana!-zawołał.
-Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?-odwróciłam się do niego przodem.
Podszedł do mnie. Położył swoje dłonie na moich biodrach (pomińmy, że wtedy padał deszcz). Patrzył w moje oczy, a ja w jego.
-Diana.-westchnął.-Proszę.
-O co ty mnie prosisz?
-Wysłuchaj mnie.
-Nie mam zamiaru.
Wróciłam do Liama i szybko dotarliśmy do mojego domu.  Nasze rzeczy były kompletnie mokre. Poszłam do razu do łazienki. Rozebrałam się z mokrych ciuchów i przebrałam w cieplutką piżamę. Wyszłam i od razu wparowałam do łóżeczka. Na początku było zimne, ale później było cieplutkie. Liam wszedł po cichu. Leciało z niego.
-Do łazienki. Migiem.-wskazałam na drzwi.
Pokiwał lekko głową. Wszedł i zamknął drzwi. Wstałam i poszłam do sypialni rodziców. Wzięłam jakąś koszulkę taty i bokserki. Jedna łza spadła na podłogę. Brakuje mi go. Otarłam policzek i wróciłam do pokoju.
-Liam.-zapukałam lekko w drzwi.
Otworzył, a ja mu je podałam. Usłyszałam, tylko ciche "dzięki". Weszłam w ciepłą pościel. Chwilę później przyszedł Liam. Koszulka była ciut za duża, ale mniejsza z tym.
-Dzisiaj śpisz u mnie.-obwieściłam.
Chłopak wywrócił oczami. Wlazł pod kołdrę i przyciągnął mnie do swojego torsu. Teraz czułam się najbezpieczniej na świecie. Nagle się błysnęło. Wtuliłam się mocniej. Spojrzałam się na okno. Ktoś tam stało. Kiedy się drugi raz błysnęło widziałam czarną postać. Wstałam i podeszłam bliżej.
Liam
Diana wstała i podeszła do okna. Patrzyła się w nie. Przecież tam nikogo nie było. Na szybie odcisnęła się dłoń. Dziewczyna położyła na tym miejscu rękę. Odskoczyła. Wróciła do mnie i mocno przytuliła.
-Diana.
-On patrzy. On wie, że jesteś dla mnie ważny tak jak był tata.
-Diana, co ty mówisz?
-On wie.
Nagle zasnęła. Sam płożyłem się spać. Jednak ta sytuacja nie dawała mi spokoju.

niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 9

 Czytasz?=Komentujesz!=Motywujesz!

Biegłam ile miałam sił w nogach. Tak wiem, głupia jestem. Powinnam uciekać na przykład do Liam'a, a nie do lasu. Czułam, że ktoś za mną biegnie. Momentalnie przyśpieszyłam. Biegłam w głąb lasu. Zaczęłam powoli tracić siły.
Zwolniłam, aż w końcu oparłam się o drzewo. Obracałam głowę we wszystkie strony. Nikogo nie było. Nagle usłyszałam pęknięcie gałęzi czy patyka. Zaczęłam kręcić się we wszystkie możliwe strony.
-Kto tu jest?
Pytałam się chyba powietrza. Cisza. Czego się spodziewałam? Że ktoś odpowie? Jestem rąbnięta. Muszę teraz wrócić do domu. Tylko którędy? Zaczęłam iść w byle jakim kierunku. Może trafie. Przez cały czas czułam na sobie czyjś wzrok. Mimo, że się odwracałam to nikogo nie widziałam. Słyszałam czyjeś kroki. Może zwariowałam, ale dałabym sobie rękę uciąć, że słyszę kogoś za mną. Po jakimś czasie nadal byłam w lesie, a końca nie było widać. Zabłądziłam.
-Świetnie.-wymamrotałam sama do siebie.
Usiadłam  na kamieniu i schowałam twarz w dłoniach. Nagle zaczęło badziej wiać. Rozwiał mi włosy. Spojrzałam przed siebie.
W oddali stały dwie dziewczynki ubrane w białe sukienki. Trzymały się za ręce. Zbliżały się do mnie. Patrzyłam się na nie jak głupia. Kiedy były blisko ja zaczęłam się cofać aż wpadłam na drzewo. Nosz kuźwa! Zaczęłam biec w byle którą stronę. Co tu się kurde dzieje?! To jest psychiczne. Odwróciłam się. Dziwne, te dziewczynki nadal były. Blisko mnie. Wydaje się, że w ogóle nie biegłam, a jestem zmęczona. Nagle ktoś pociągnął mnie w innym kierunku. Biegłam za nim. Nie wiem kim był, ponieważ był odwrócony do mnie tyłem. Wyprowadził mnie z lasu.
-Dziękuje.-wyszeptałam niezrozumiale.
-Nie ma za co.-odwrócił się do mnie.
To był Zayn. Ten skończony Zayn Dupek Malik. Lepiej nie mogłam trafić.
-Widziałeś to co ja?-zapytałam.
-Co masz na myśli?-zmarszczył brwi.
-No to w lesie. Widziałeś to?
Spuścił głowę i zaczął iść w drugą stronę.
-Zayn! Odpowiedz!
-Nie twój interes.-wrócił się do mnie.-Nie mieszaj się w to.-powiedział surowo.
-Nie zabronisz mi. Co ty ukrywasz Malik?
-Nic nie ukrywam.-odszedł.
-Pięknie, kurwa, pięknie! Zostaw mnie bez żadnych wyjaśnień! Dobrze!-krzyczałam.-Jesteś skończonym dupkiem!
Obróciłam się dwa razy wokół własnej osi i uznałam, że muszę wrócić do domu. Oby już rodzice wrócili. Weszłam powoli. Zastałam zapłakaną mamę w salonie. Usiadłam koło mniej. W ręce trzymała zdjęcie taty.
-Mamusiu, co się stało?-zapytałam.
-Tata...nie żyje.-wtuliła się we mnie.
W moich oczach pojawiły się łzy, które zaczęły spływać po policzkach. Jako to nie żyje? Głaskałam moją rodzicielkę po plecach. To jest nie możliwe.
-Jak to się stało?-wydusiłam z siebie z wielkim trudem.
-To była śmierć z niewiadomych przyczyn. Policja uważa, że został zamordowani, a po sekcji uznano, że popełnił samobójstwo. Jest jeszcze trzecia teoria, że ktoś go do tego zmusił, czy coś w tym stylu.
Pobiegłam na górę. Wyjęłam zdjęcia naszej rodziny i zaczęłam je oglądać. Pamiętam, że jako dziecko najlepszy kontakt miałam z tatą. Zawsze mogłam na niego liczyć. Zwierzałam się mu. Znał każdy mój sekret. Nagle zadzwonił mój telefon. Otarłam łzy i odebrałam.
-Cześć.-odezwał się promiennym głosem.
-Hej.-próbowałam brzmieć na wesołą.
-Będę za 10 minut.-rozłączył się.
I tylko po to dzwonił? Fajnie. Schowałam zdjęcia i opadłam na łóżko. Zamknęłam oczy. Kiedy je otworzyłam ujrzałam Liam'a.
-Tak szybko?-zdziwiłam się.
Usiadłam po turecku czekając aż Liam usiądzie koło mnie.
-Czemu płakałaś?-otarł kciukiem mój policzek.
-Mój tata nie żyje.-mówienie o tym wywołuje duży ból.
Liam już nic nie mówił. Przytulił mnie. Milczał i za to mu dziękowałam. Nie miałam ochoty o tym mówić. Odkleiłam się od niego.
-Nie płacz. O mam pomysł jak cię rozweselić.
Tańce Liam'a xD
Zaczął śmiesznie tańczyć. I to w nim kochałam. Potrzebowałam śmiechu, a on umiał to zrobić.
-I to w tobie kocham.-zaśmiałam się.
-Co?
-To, że zawsze próbujesz mnie rozweselić.
Na te słowa dostałam soczystego buziaka w policzek.

poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 8

Nagle za oknem zauważyłam wysokiego chłopaka. Ubrany na czarno z kapturem na głowię. Przestraszyłam się. Podeszłam do Liam'a.
-Liam?
-Hmm?
-Jakiś chłopak się na mnie gapi.-wyszeptałam. Bałam się, że może mnie usłyszeć. Tak wiem, głupia jestem. Bo jak ma mnie usłyszeć jak stoi za szybą?
Liam złapał mnie w talii i przyciągną do siebie. Byłam mu wdzięczna, bo kiedy się odwróciłam tego faceta już nie było. Odetchnęłam z ulgą.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się.
-Nie ma sprawy.-odwzajemnił gest.
***
Po treningu poszłam się przebrać. Spakowałam wszystkie rzeczy do torby i wyszła z budynku. Nagle zostałam brutalnie przyparta do ściany. To był ten chłopak. Teraz widziałam jego twarz. Niebieskie oczy, blada cera. Spod kaptura było widać jego brązowe włosy.

-Witaj piękna.-szepnął.
-Odsuń się.-próbowałam się wydostać. Jego ręce zjechały na moje biodra. Patrzył na moje usta. W jego oczach spostrzegłam tajemniczy błysk.-Zostawisz mnie?-zapytałam. Głupio pytam. I tak mi powie "nie".
-Nie.-a nie mówiłam?
Zaczął wodzić nosem po mojej skórze. Od policzka po szyję aż do dekoltu. Zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi.
-Przestań.-szepnęłam. Nie powiem, sprawiało mi to przyjemność, ale nie jestem pierwszą lepszą suką.
-A ty czego tu?-usłyszałam głos Liam'a.
-No siema Payne!-puścił mnie i przybił piątkę z Liam'em.
-Znacie się?-zapytałam.
-Taa, niestety.-Louis wywrócił oczami na słowa bruneta.-Chodzi do naszej szkoły. Jest w paczce Malika.
-Aha.
-Choć już.-Liaś złapał mnie za rękę i prowadził przed siebie.
Usłyszałam tylko śmiech Louisa. Szliśmy do mnie w ciszy. Nie była to niezręczna cisza, ale taka której potrzebowałam. Liam nie puszczał mojej ręki. Dziękowałam mu za to, bo bym bała się tak sama bez kogoś.
-Co jest?-zapytał.
-Nic. Mogę ci mówić Daddy?
-Dlaczego akurat Daddy?-zaśmiał się.
-Bo jesteś bardzo opiekuńczy i kochany.-uśmiechnęłam się słodko.
-No dobrze.
Doszliśmy pod mój dom. Stanęliśmy na chodniku. Liam momentalnie mnie puścił. Patrzył się na okno pokoju. Coś tam stało.
-Liam.-szepnęła.
-Muszę iść.-i pobiegł.
Zostawił mnie samą. Świetnie kurwa. Weszłam do domu. Co dziwne drzwi były otwarte. Zdjęłam buty i kurtkę. Weszłam do kuchni. W całym domu panowała cisza. Poszłam do mojego pokoju.
Kiedy byłam na korytarzu i chciałam złapać za klamkę usłyszałam ciche jęki. Dochodziły one zza drzwi, które były zamknięte. Podeszłam tam i nacisnęłam klamkę. Drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięciem. Otworzyłam je na rozcież. Jakaś dziewczyna stała na stołku, a na szji miała sznur. Chwilę później wisiała na nim. Zaczęłam piszczeć. Wybiegłam na dwór i zaczęłam biec do lasu. To jednak nie był dobry pomysł.


_____________________________________________________
Przepraszam, że dopiero dzisiaj, ale wczoraj byłam strasznie zajęta.
Co Diana zobaczy w lesie? Powie komuś o tym co widziała?
Komentujcie. Chętnie poczytam :)

niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 7

Przeczytałaś/łeś?=Skomentuj!

Obudził mnie budzik. O boże... Nie chce mi się wstawać. Zayna nie było. Zwlokłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Zaczęłam w niej grzebać. Wyciągnęłam byle jakie ubrania. Poszłam do łazienki i ubrałam się w to. Włosy związałam w kucyk i zrobiłam lekki makijaż. Wróciłam do  sypialni, wzięłam plecak i zeszłam na dół. Nie chce mi się jeść. Zebrałam się i wyszłam. Znów jadę na rowerze.
Zaczyna się horror. Lekcja matematyki. Pani się spóźniała. To nie w jej guście. Przyszła jakaś baba.
-Moi drodzy. Pani od matematyki nie będzie do końca tygodnia. Będziecie mieć zastępstwa.
Clara powiedziała, że to dyrektorka. Od razu spoważniałam. Poszła, a ja nie wiem co teraz robić. Dziewczyna złapała mnie za rękę i prowadziła na dwór. Usadziła mnie na ławce, a sama usiadła koło mnie.
-Co cię łączy z Malikiem?-zapytała.
-Nic?-odpowiedziałam pytaniem.
-Nie okłamuj mnie. Cała szkoła wie już.
-O czym ty gadasz?
-Wszyscy wiedzą, że Zayn  do ciebie zarywa.
-Ale on mnie nie obchodzi? Nie mam zamiaru się z nim zadawać.
Spojrzała na mnie takim dziwnym wzrokiem. Zaczynam się jej bać. Naprzeciwko nas usiadł Zayn z Harrym i paroma innymi idiotami. Patrzył na mnie. Wstałam i podeszłam do niego.
-Czego się gapisz?-syknęłam.
Wiem, dziwnie się zachowuje. Jeszcze parę godzin temu cieszyłam się, że do mnie przyszedł, a teraz jestem wkurzona. Ale muszę mu pokazać, że mi na nim nie zależy.
-Skarbie...-wstał.
-Nie mów tak do mnie.
Złapał mnie za dłoń, ale zaraz się wyrwałam. Teraz jeszcze nazywa mnie "skarbie"?
-Kochanie...
-Za dużo masz zębów "kochanie"?
Usłyszałam za plecami mulata śmiech. Jestem górą! Juchu!
-Trzymaj się ode mnie z daleka.
Wróciłam się do Clary. Usiadłam i zaczęłam gadać z nią o byle czym. Kontem oka zobaczyłam blondynę siadającą Zayn'owi na kolana.
-Ej Clara. Zayn ma dziewczynę?-spojrzałam się na nich.
Dziewczyna namiętnie pocałowała chłopaka w usta.
-To jest Perrie. Oficjalna i prywatna dziwka Malika, ale to, że ma chłopaka nie przeszkadza jej się puszczać na boki.-zaśmiała się.
-A on wie o tym, że go zdradza?-dopytywałam.
-Jasne, że wie. Ona się puszcza, więc i Zayn  też ją zdradza.-wzruszyła ramionami.
Co za szmata. Ja bym tak nie potrafiła. Zadzwonił dzwonek i weszłyśmy do szkoły. Pogadałyśmy jeszcze z Sophie, ale musiałyśmy iść na lekcję. Na moje nieszczęście Zayn cały czas się na mnie patrzył.
Wróciłam do domu. Muszę się zbierać na zajęcia. Jakoś nie widziałam w szkole Liama. A podobno chodzi do naszej szkoły. No trudno. Spakowałam do torby ubrania na zmianę. Teraz kolej taty mnie zawieść. Nie mam zamiaru jeździć na rowerze. Jest za daleko.
Dojechaliśmy, a ja wysiadłam. Już wiedziałam co robić. Weszłam pewnie na salę po przebraniu się. Wszyscy na mnie patrzyli, ale co tam. Mam to gdzieś. Każdy rozgrzewał się indywidualnie. Nadal nie było widać Liama. Nagle wpadł zdyszany na salę i podszedł do mnie. Przywitał się za mną buziakiem w policzek. Uuu! Romantyk!
-Pani nie ma?-zapytał.

-Jeszcze nie.-uśmiechnęłam się.
-Jesteś słodka.-posłał mi buziaka.
-Oooo! Słodki to ty jesteś.
-Bo się zaczerwienie.
Zaśmialiśmy się równocześnie. W tym momencie przyszła nauczycielka. Stanęliśmy wszyscy w równej linii przed nią.
-Moi drodzy. Chciałabym powiedzieć, że jedno z was może pojechać do Nowego Jorku. Wybiorę tylko jedną osobę. Przez kolejny tydzień będę patrzyła na to czy się nie spóźnia, co umie.
Przełknęłam powoli ślinę. Już mogę śmiało powiedzieć, że nie mam o czym marzyć. Nagle za oknem zauważyłam...



_____________________________________________________
Hejo :) Jak tam leci wam czas? Chciałabym wam powiedzieć, że wcześniej zapomniałam napisać, że jest nowy bohater: Liaś. Chciałabym też wiedzieć co myślicie o tym rozdziale i o całym blogu. Warto pisać?