niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 15

Boję się...Boję się, że coś się zaraz stanie. Wyciągam rękę i naciskam klamkę. Drzwi lekko się otwierają. Na szczęście nikogo tam nie ma.

Umyłam się i czekam jak Liam wróci z łazienki. W tym czasie oglądam telewizję. Leci jakiś horror, ale nie mam zamiaru tego oglądać, bo horror to mam w domu za darmo. Wystarczy mi. 
-Już jestem.-usiadł koło mnie.
-Przytul.-wyciągnęłam ręce w jego stronę. 

Szybko mnie przytulił. Tego potrzebowałam. Mocnego przytulenia od przyjaciela.  Nagle usłyszałam stłumione krzyki. 
-Liam.-wyszeptała.
-O nie.-powiedział. 
Zeskoczyłam z łóżka i podeszłam do drzwi. CO tam się dzieje? Chciałabym tam wyjść, ale się boję. Co jeśli coś tam jest i czeka na mnie? 
-Liam, idziesz ze mną.-odwróciłam się do chłopaka.
Pokiwał głową i dołączył do mnie. Złapał mnie za rękę. Dziękuje.-pomyślałam. Szliśmy za odgłosami, które potem jak się okazało dochodziły z pokoju mojej matki. Niepewnie spojrzałam się na chłopaka, a potem nacisnęłam klamkę. Drzwi szybko się otworzyły. 
-Aaa...-krzyknęłam, ale szybko zostałam uciszona przez dużą dłoń Liama. 

Moja mama.... Właśnie skoczyła ze stołka i zawisła na sznurze... 
-Nie...-wyszeptałam.
Do moich oczu naleciały łzy. Straciłam ją... Na zawsze... Rozpłakałam się, a Liam mnie przytulił. Ale dlaczego? Przecież nie zabiłaby się sama...
-Dlaczego?-zapytałam się.
-Nie wiem skarbie. Ale będzie dobrze. Obiecuje.-powiedział.
-Nic nie będzie dobrze. Straciłam już ojca, a teraz mamę. Za tydzień dopiero kończę 18 lat.
-No właśnie. Za tydzień. Jakoś dasz radę. Musisz, dla mnie.
-Muszę do kogoś zadzwonić, żeby zabrali ciało. 
-Dobrze.
*następnego dnia*
-Pani matka miała depresję?-zapytał wysoki mężczyzna, który zabierał moją matkę.
-Nie wiem, ale nie wychodziła z domu od kilku tygodni.-odpowiedziałam.
-A dlaczego?
-Mój ojciec zmarł niedawno. Podobno go zamordowano, ale nie wiem dokładni. 
-Dobrze. Zabieramy Pańską matkę do kostnicy. Prosimy, żeby Pani szybko zorganizowała pogrzeb.
-Oczywiście. Postaram się jak najszybciej. 
Pojechali już. I zostałam sama w tym strasznym domu. Nie wiem czy długo ty wytrzymam. I to sama. Jeszcze muszę iść do szkoły. Ubrana i najedzona wyszłam do szkoły. Nienawidzę tego. A czego? Szkoły... Zastanawiam się czy Zayn będzie. Ostatnio go nie było. Chce, żeby dzisiaj był. Muszę się go zapytać o coś. 

Jeszcze ani razu nie spotkałam Zayna. Na lekcjach tez go nie było. Niech przyjdzie, proszę. I jak na moje życzenie przyszedł. Pojawił się  znikąd. Szedł w drugą stronę niż ja. Podbiegłam do niego i złapałam za rękaw bluzy. 
-Zayn.-wydyszałam. 
-Czego.-powiedział oschle. 
Odwrócił się do mnie twarzą. Jego oczy... Ma je takie piękne. 
-Musze się ciebie o coś zapytać. 
-Jak musisz. 
Złapał mnie za rękę i prowadził gdzieś. Tylko gdzie? 
-Możesz mi powiedzieć gdzie my idziemy?-zapytałam.
-Tam, gdzie nikt nas nie usłyszy.-mruknął.
Nie, tylko nie to. A co jak będzie chciał mi coś zrobić?
-Nie bój się. Nie skrzywdzę cię.-odpowiedział jakby na moje myśli. Co do...?
Wyszliśmy na dach szkoły. Na serio? Stanął na krańcu i patrzył sie w dal. Nadal stałam daleko od niego. 
-Co?-zapytał.-Czemu mi się tak przyglądasz?
Skąd ty to wiesz, człowieku?
-Ja wiem wszystko.-podszedł do mnie.
O matko.
-Co matko? Matka ci nie pomoże.
-Twoje oczy...-w oczach zebrały mi się łzy.
-Przerażona kochanie?-uśmiechnął się złowieszczo. 
Nie mogę dać mu tej satysfakcji, ze się boję. Ona jest... Jak ja mogłam się w nim zakochać? Jak? W demonie? 
-CO?-zapytał się dość głośno.
-Ale co? Ja nic jeszcze nie powiedziałam. Wiesz jak zginęli moi rodzice? I dlaczego?-zapytałam się. 
-Nie wiem o czym mówisz.
-Wiem już, że jesteś demonem. A przynajmniej to widać więc mów. 
-Zabiłem ich...
-Co!?-wrzasnęłam.
-To znaczy nie ja, moja armia.
Co kurwa...?

___________________________________
Hejcia :) Jak tam? Straciła matkę, ojca, jej ukochany jest demonem... Zayn powie jej co tak na prawdę nim kieruje? Diana odwróci się od niego? Zapraszam na kolejny, który będzie za tydzień. 
Trzymajcie się :)
 -

niedziela, 7 czerwca 2015

Rzodział 14

Proszę skomentuj to dla Ciebie chwila, a dla mnie ogromna radość :)
 
Wiruje w kółko. Słysze krzyki z każdej strony. Co się dzieje do kurwy nędzy... Nagle usłyszałam śmiech. Odwróciłam się i zobaczyłam Liama, który skręcał się ze śmiechu. Ulżyło mi, że to nie żadne...coś. Ale jednak wkurwiona jestem na niego.
-Odbiło ci baranie?!-krzyknęłam.
-Ale co?-śmieje się.
Podeszłam do niego i mam ochotę obić tę jego przystojną twarzyczkę.
-Złość piękności szkodzi.-uśmiechnął się.
-Wiesz co ja przeżywam w domu?-przecież nie wie.-Myślałam, że na zawał padnę.-uderzyłam go w ramie.
-Chcesz powiedzieć?-zapytał.
-Co?
-Co się dzieje w domu?
-Jak pójdziesz ze mną do mojego domu i zostaniesz na noc.
-Dobrze.
~*~
-Jestem już!-krzyczę, aby poinformować mamę, że wróciłam.
Od kilku dni nie wychodziła z domu. Najdalej gdzie doszła to była kuchnia. Zaczynam się martwić o nią. Chyba wezwę psychiatrę. Załamała się po prostu po śmierci ojca.
Złapałam chłopaka za rękę i zaczęłam iść po schodach do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi i przeszłam pierwsza. Usiadłam na łóżku, a Liam zamknął drzwi i również usiadł. Bardzo blisko mnie. Wzięłam głęboki oddech. Jednak nic nie powiedziałam. Żadne słowo nie mogło mi przejść przez gardło. Coś czuję, że jak mu powiem stanie się coś złego. Tylko co.... Cisza trwała dobre 5 minut, a ja nadal nie powiedziałam nic.
-Więc...-odezwał się Liam.
No i co teraz? Co mam powiedzieć? Jak się zachować? Mam ochotę zacząć płakać.
-Mam do ciebie pytanie.-powiedziałam.
-Pytaj o co chcesz.-zapewnił mnie.
-Czemu uciekłeś? No wiesz wtedy kiedy odprowadzałeś mnie z treningu.
-Ja...n-nie wiem. Po...po prostu....no coś....tam...st-stało.-wyjąkał się.
-Ja nie takie rzeczy widziałam.
-Jakie?
-Boje się powiedzieć.-powstrzymywałam łzy.
-Czemu?-objął mnie ramieniem.
-Boje się, że jak ci powiem stanie się coś. Mi lub tobie.-jedna łza spłynęła mi po twarzy.
-Nie płacz kochanie.-przytulił mnie.
*oczami Zayna*
Ostrożnie wszedłem na jej balkon. Zawsze w nocy tu przychodziłem. Wiem, że już wróciła z treningu. Ale zastygłem kiedy zobaczyłem ją z tym debilem. Siedzieli razem na łóżku, a on ją przytulał. Jak o śmie ją dotykać? Przecież ona jest kurwa moja. Kiedy podniosła głowę zauważyłem jej perłowe łzy. Dlaczego płakała?
-Przez ciebie idioto.
To coś w mojej głowie może mieć rzeczywiście racje. Ona płacze przeze mnie. Jakie to jest chujowe uczucie. Nagle ona zaczęła się patrzeć w okno za którym stałem. Kurwa zobaczy mnie. Szybko zeskoczyłem z balkonu.
*oczami Diany*
-Liam ktoś tam jest.-wychlipałam.
Podeszłam niepewnie do okna i wyjrzałam przez nie. Zdążyłam zobaczyć jak ktoś lub coś ucieka do lasu.
-Liam boje się.-na nowo się rozpłakałam.
-Zostane z tobą.-ponownie mnie przytulił i pocałował w głowę.

Boje się, że to mógł być Zayn. Ale po co? Przecież mam o nim zapomnieć. To chore.
-Powiem ci.-postanowiłam.
Wszystko powiedziałam. Od początku do końca. Liam siedział i słuchał uważnie. Na koniec mnie przytulił i powiedział:
-Nie zostawię cię z tym samej.
To najlepsze co powiedział. Potrzebowałam go teraz.
-Chodźmy spać.-powiedział.
Pokiwałam głową i poszłam do łazienki. Usłyszałam huk odchodzący z pokoju na końcu korytarza. No chyba...
-Liam.-wyszeptałam.
Nie miałam siły mówić normalnie ani krzyczeć. Tak jakbym nie mogła. Znów to usłyszałam. Tym razem z łazienki. Jakby tam się ktoś rozbijał
-Liam.-powtórzyłam, ale tym razem trochę głośniej.

 ________________________________________
Hejo ludziska? Jak leci? Trzymacie się jakoś? Rozdział w końcu jest :) Cieszę się, że go skończyła. Dzisiaj pożegnałam moją kochaną siostrzyczkę na lotnisku o 4 rano. A ryczałam... 
Zapraszam na mój drugi blog: http://only-time-will-tel.blogspot.com/
Trzymajcie się i do następnego ;)
Kocham was <3 

sobota, 9 maja 2015

Przepraszam :C

Bardzo chciałabym przeprosić, bo rozdziału jutro nie będzie. Informuje już dzisiaj, bo jutro nie będę miała nawet czasu was powiadomić.
Mam dla Was  smutną wiadomość. Otóż zawieszam bloga do końca maja. Muszę się podciągnąć z kilku przedmiotów. Nie dam rady pisać jak na razie. Obiecuję, że rozdział pojawi się w pierwszą niedziele czerwca. Mam nadzieję, że tyle wytrzymacie i będziecie dalej czytać.
Trzymajcie się kochani <3

sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział 13

 Czytasz?=Komentujesz!=Motywujesz!

Kiedy doszliśmy do mojego domu, było już kompletnie ciemno. Pożegnałam się i weszłam do środka. Zdjęłam buty i kurtkę.
-Jestem!-krzyknęłam, aby powiadomić matkę, że już wróciłam.
Poszłam do swojego pokoju. Rzuciłam torbę w kąt i położyłam się na łóżku. Nagle usłyszałam pukanie z balkonu. Jęknęłam z niezadowolenia. Nie chce mi się wstawać. Kiedy pukanie się nasiliło wstałam wkurzona. Otworzyłam drzwi balkonowe. Do pokoju od razu wparował Zayn. Czego on tu?
-Musimy pogadać.-powiedział zdyszany.
-Biegłeś czy co?-zaśmiałam się.
Spiorunował mnie wzrokiem. Umilkłam natychmiast. Usiadłam po turecku na łóżku i poklepałam miejsce obok siebie dając mu do zrozumienia, że ma zrobić to samo. Jednak on stał i się na mnie patrzył, a raczej coś za mną. Odwróciłam się, ale nikogo tam nie było. Spojrzałam się na niego pytająco, na co on tylko westchnął.
-Znów chcesz mi powiedzieć, że mnie kochasz?-uśmiechnęłam się na samo wspomnienie.
-Nie.-podrapał się po karku.
-No to co?
-Musimy przestać się widywać.-powiedział obojętnie.
Posmutniałam. Najpierw mówi, że mnie kocha, a teraz, że się nie będziemy widywać? To jakieś żarty...
-Ale... Dlaczego?-zapytałam.
Wstałam i podeszłam do niego jak najmocniej się dało. Spojrzałam w jego oczy.
*oczami Zayn'a*
Wstała i podeszła do mnie. Spojrzała mi w oczy jakby tam zobaczyła dlaczego tak jest. Jej wzrok jest tak intensywny, że muszę odwrócić wzrok. Nie chce jej ranić, ale tak będzie lepiej. Jak będzie trzymała się ode mnie z daleka.
-Wybacz mi.-powiedziałem.
Pocałowałem ją ostatni raz i wyszedłem. Biegłem jak najdalej od jej domu w głąb lasu. Przestanę chodzić do szkoły, tylko dlatego żeby o mnie zapomniała. Musi to zrobić... Inaczej coś się jej stanie. Wolałem jej to powiedzieć, niż wysyłać durnego e-SMS. To by ją jeszcze mocniej zabolało. Od kiedy ja się przejmuję, że kogoś zranię? Pewnie odkąd ją zobaczyłem.
*oczami Diany*
Stałam tam jak głupia. Nie mogłam się ruszyć. Jak to możliwe? Zaczynałam myśleć, że możemy być razem... Ja głupia. Jak? On i ja... To przecież niemożliwe. To jest takie porąbane.
W końcu się ruszyłam. Poszłam do łazienki. Umyłam się, przebrałam i wyszłam. Kiedy chwyciłam za klamkę do mojego pokoju spojrzałam na drzwi na końcu korytarza.

Były uchylone. Przecież one są zawsze zamknięte. Podeszłam tam. Przez szparę między futryną, a drzwiami dostrzegłam kogoś. Usłyszałam stłumiony krzyk. Nagle ten ktoś podniósł do góry zakrwawiony nóż. Zakryłam usta dłonią, żeby nie zacząć krzyczeć. Jednak to na marne, ponieważ postać w pokoju zaczęła odwracać się w moją stronę. Zamiast uciec stałam tam jak kołek. Postać zaczęła zbliżać się w moją stronę. Szybko pobiegłam do pokoju i zamknęłam się na klucz. Wpadłam pod kołdrę i na przymus chciałam iść spać. Chyba byłam bardzo wykończona, bo od razu usnęłam.
Stoję przed moim domem. Nagle rozlega się płacz. Płacz dziecka. Zaczęłam iść w stronę, z której dochodziły owe dźwięki. Dochodziły one z lasu. Nagle zza drzewa wyłonił się Zayn. Tak, Zayn. Ten, który mnie zostawił. Podszedł do mnie jak najbliżej. Kiedy spoglądam w jego oczy od razu tego żałuję. Ma je całe czarne.

Całe lśnią głęboką czernią. Czuję jak dotyka dłonią miejsca gdzie mam serce. Nie mogę oderwać wzroku od jego czarnych oczu. Nagle podnosi dłoń, którą przed chwilą mnie dotykał, na wysokość moich oczy. Dostrzegam na niej moje serce. Zaczynam panikować. Czuję strach. On jedynie się uśmiecha.
Budzi mnie mój budzik. Szybko zerwałam się z łózka i złapałam się za miejsce gdzie jest serce. To tylko zły sen. I chyba najgorszy jaki miałam.
Siedzę na pierwszej mojej lekcji. Zayn tak jak powiedział, że będzie trzymał się ode mnie z daleka, tak też robi. Nie przyszedł dziś do szkoły. Na przerwie sama
wyszłam na dwór. Nie chce słuchać tych słodkich historyjek dziewczyn. Usiadłam na ławce i spuściłam głowę.
-Gdzie Zayn?-usłyszałam.
Podniosłam wzrok. Przede mną stała ta blondyneczka. Ta, która wczoraj siedziała Zayn'owi na kolanach.
-Nie wiem.-odpowiedział zgodnie z prawdą.
-Jak to? Nie było go wczoraj u ciebie?-skąd ona to wie?
-Nie, nie było.-skłamałam.
-Szkoda.-zarzuciła włosami i odeszła.
Ten dzień jest gorszy od poprzedniego.
W końcu skończyła się szkoła. Na dzisiaj. Jeszce trening. Zaczynam kochać taniec. Przebrana poszłam na sale. Zaczynam przychodzić pierwsza. Nikogo nie ma jeszcze. Zaczynam się rozgrzewać. Nagle słyszę krzyk. No to są jakieś jaja... Ignoruje je. Za chwile znów tym razem głośniejszy i bliżej. Zaczynam się rozglądać na boki. To nie jest śmieszne. Zaczynam się bać.




_____________________________________________________
Hejo ;D Chce przeprosić, że nie było ostatnio rozdziału. Nie dałam rady. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie.
Mam prośbę. Jeśli wam się podoba te moje wypociny to zaobserwujcie. Dla Was to chwila, a dla mnie to dużo znaczy. 
Zapraszam również na mojego drugiego bloga: http://only-time-will-tel.blogspot.com/
Kocham Was <3 
Przepraszam za błędy

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 12

-Kochanie.-poczułam czyjeś usta na moich.-Wstawaj.
Leniwie otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechniętego Zayn'a. Usiadłam.
-Zrobiłem dla ciebie śniadanie.
-Jak miło.-uśmiechnęłam się.
-Chce widzieć ten uśmiech codziennie. Od rana do wieczora.-postawił mi tacę na kolanach.
-Dziękuje.
Zabrałam się za jedzenie. Przepyszne. Zayn cały czas mi się przyglądał. Obserwował każdy mój ruch. Uśmiechał się do mnie za każdym razem, kiedy się na niego spojrzałam.

-Pychota.-uśmiechnęłam się co on odwzajemnił.
-Ciesze się. Ubierz się, a pójdę po sobie posprzątać. Lekki bałagan.-wziął tacę i wyszedł.
Wstałam i podeszłam do szafy. Kompletnie nie wiem co na siebie włożyć. Po jakimś czasie wybrałam to. Poszłam do łazienki. Ubrałam się, włosy uczesałam w wysokiego kucyka, zrobiłam lekki makijaż. Przejrzałam się w lustrze. Nie wyglądaj najgorzej, ale bywało lepiej. Wyszłam i zastałam mulata siedzącego na łóżku. Otworzył szerzej oczy na mój widok.
-Wow.-wydukał.
-Chyba w dobrym znaczeniu.-zaśmiałam się.
-Oczywiście, że tak. Wyglądasz pięknie.-podszedł do mnie.
Złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie.
Nasze ciała się stykały. Lepiej chyba być nie może. A jednak może. Zayn złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Czułam w brzuchu stado motyli. Czemu on tak cudownie całuje?
***
Po tak cudownym poranku przyszła pora na szkołę. Jednak nic ani nikt nie zepsuje mojego dobrego nastroju. Tak myślałam do czasu. Na długiej przerwie wyszłam na dwór. Ciekawe, że jeszcze nam pozwalają wychodzić. Przecież już się robi zimno. No, ale mniejsza. Siedziałam z dziewczynami na ławce. Na przeciwko mnie pare metrów dalej siedział Zayn. Nagle przyszła ta jego blondyneczka. Usiadła mu na kolanach i zaczęła się z nim całować. A przepraszam. Tego nie można było nazwać całowaniem, tylko lizanie. Zayn podczas tego klepnął ją w tyłek. Od razu uśmiech zszedł mi z twarzy. Wstałam i pobiegłam do łazienki. Nie mogłam na to patrzeć. Najchętniej wyrwałabym te jej blond włosy. Łzy zaczęły lecieć. Zamknęłam się w kabinie i usiadłam na sedesie. Łokcie oparłam na kolanach i schowałam twarz w dłoniach. Mam dość.
***
Jakoś udało mi się wyjść na lekcje. Teraz jestem na treningu. To pierwszy dzień od kiedy będzie nas obserwowała pani. Ja wam mówię, że nie mam szans. Przecież jest Liam. Albo taka Lily. Też jest niezła.
-Dobra kochani. Chciałabym abyście zatańczyli w duecie. Dobierzcie się parami. Kto pierwszy?
Wstałam, a za mną Liam. Uśmiechnęłam się do niego.
Muzyka zaczęła grać, a my tańczyć. Pani obserwowałam każdy nasz najmniejszy ruch. Ja raczej nie brałam tego tak na poważnie. Po prostu dobrze się bawiłam. I tak wiem, że nie mam szans. Po skończeniu usiedliśmy. Zaczęli kolejni aż wszyscy już to zrobili. Nadszedł koniec kiedy ostatnia para zatańczyła. Zaczęłam iść do szatni obok Liam'a.
-Chodźcie do mnie.-zawołała nas.
Weszliśmy do jej "gabinetu". Usiadła za swoim biurkiem.
-Mam dla was niezbyt dobrą wiadomość. Widziałam was jak tańczyliście. No muszę powiedzieć, że takich talentów to jeszcze nie miałam.-uśmiechnęłam się.-Teraz co do tego wyjazdu do Nowego Jorku. Mówiłam, że pojedzie tylko jedna osoba. Muszę wybrać jedno z was. Przez tydzień będę was obserwowała. Jeszcze zadzwonie do nich i zobaczę czy mogą dwie osoby.-uśmiechnęła się.-Dobra robota.
Rzuciłam się na chłopaka i mocno przytuliłam. Nie mogę w to uwierzyć. Mogę tam pojechać. Ale nie chce rywalizować z moim najlepszym przyjacielem. Podziękowaliśmy pani i wyszliśmy się przebrać. Ubrałam się w inne ciuchy i wyszłam przed budynek. Czekałam na bruneta.
-Diana.
-Tak?-odwróciłam się.
-No bo...wole oddać ci to miejsce.-powiedział.
-Nie masz prawa. Ty o wiele lepiej tańczysz niż ja. To ty masz wielkie szanse.
-Słyszałaś panią? Oboje dobrze tańczymy, dlatego nie chce z tobą rywalizować. Wole oddać ci miejsce, bo i tak wiem, że ty pojedziesz.
-Jeszcze zobaczymy.-wypięłam mu język.
Szliśmy przez park. Chłopak powiedział, że będzie mnie zawsze odprowadzał. Bo jak to powiedział, cytuję "jest bardzo niebezpiecznie o tej porze". Wariat, ale i tak go kocham.




______________________________________________________

No ta tam. Siemanko :) Jak tam święta? Najedliście się? Wczoraj nie było rozdziału, bo święta i do późna siedziałam u babci. Nie miałam na nic siły. No, ale jest dzisiaj. 
Mam do was bardzo dużą prośbę. Prosiłabym każdego kto przeczytał, żeby skomentował. 
Bardzo Was kocham Misie <3
Przepraszam za błędy

poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział 11

Jeśli przeczytałeś/łaś to skomentuj. Dla Ciebie to chwila, ale dla mnie to wiele znaczy.


Diana
Obudziłam się wtulona w tors Liam'a. Wtuliłam się mocniej. Sytuacja z wczorajszej nocy była...przerażająca. 


Podeszłam do okna. Na szybie odznaczyła się dłoń. Powoli położyłam swoją w tym miejscu. Nagle pojawiła się twarz. Bardzo przerażająca. Usłyszałam jej krzyk. Odskoczyłam przerażona. Szybko wskoczyłam na łóżko i wtuliłam się w Lima. Nie odtrącił mnie, tylko mocno przytulił. Serce waliło mi jak młot. Nagle usłyszałam czyjś głos.
-Jest dla ciebie ważny, czyż nie? Tak samo jak był twój tatuś.-zaśmiał się.
Byłam przerażona. Bałam się cokolwiek powiedzieć.
-Diana.-powiedział Liam.
-On patrzy. On wie, że jesteś dla mnie ważny tak jak był tata.-powiedziałam rozpaczliwie.
-Diana, co ty mówisz?
-On wie.
Więcej już nic mu nie mówiłam. Udawałam, że śpię. Nie chciałam zbędnych pytań ze strony bruneta.

Wstałam powoli i podeszłam do łazienki. Liam nadal spał. Nie będę go budzić. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w to. Wyszłam i zobaczyłam jak chłopak przegląda moje rysunki. Tak, rysuję. Nie mam zbytnio do tego talentu, ale i tak wszyscy mi mówią, że jednak rysuję ładnie.
-Ten jest ładny.-pokazał mi jeden.
Zarumieniłam się. Nic na to nie poradzę.
Rysunek Diany *.*
 

-Jest prosty, ale jednak ma coś w sobie.-uśmiechnął się.
-Dziękuje.-wydukałam.-Jesteś świetny.-zmarszczył brwi.-Mimo wszystko jesteś przy mnie i...wspierasz mnie we wszystkim.
-Jesteś moją przyjaciółką, a ja traktuję cię jak moją małą siostrzyczkę.
-Kocham cię bracie.
-A ja ciebie siostra.
Czuję jakbyśmy znali się od dawna.
***
Dzisiaj było super. Liam zabrał mnie do wesołego miasteczka. Było super! Kupił mi watę cukrową i dużeeeeego misia.

Taki słodziak z niego. Właśnie siedzimy w kawiarni i jemy lody. Pycha!
-Słodka jesteś.-uśmiechnął się.
-Ty też.
***
Siedzę w domu. Nudzę się jak cholera. Rysuje w swoim szkicowniku. Narysowałam oczy. Oczy Zayn'a. Tak, chora jestem. Nagle usłyszałam pukanie w drzwi balkonowe. Podniosłam wzrok z kartki na szklaną powierzchnię i o mało nie umarłam. Stał tam Zayn. Cały mokry. Nawet nie zauważyłam, że pada. Wstałam i szybko otworzyłam drzwi, aby wpuścić chłopaka.
-Musimy porozmawiać.-wpadł.
-Poczekaj tutaj chwilę.
Poszłam po jakiś ręcznik, bo lało się z niego.
-Trzymaj.-podałam mu go.
-Dzięki.
Wytarł się trochę. Usiadłam po turecku na łóżku, a Zayn obok mnie. Patrzył w moje oczy. Dopiero teraz zauważyłam, że płakał. W oczach ma łzy, którym nie pozwala się wydostać. Dotknęłam jego policzka. Zamknął oczy pod wpływem mojego dotyku.
-Zayn.-westchnęłam.-Powiedz o co chodzi.
-To nie takie łatwe.
-Powiedz. Zniosę wszystko.
-To jest za trudne.
-Zayn do kurwy nędzy, mów.-traciłam powoli cierpliwość.
-Diana, ja...ja...-jąkał się.
-Mów.-no zaraz nie wytrzymam.
-Kocham cię.-co kurwa!?
-C...co? Chyba się przesłyszałam. Powiedziałeś, że mnie kochasz?
-Tak. To powiedziałem.
Chwileczkę... Podsumując. Zayn to Bad Boy jakich mało, ja natomiast to dziewczyna, która boi się zagadać do nowej osoby. On ma dziewczynę, którą i tak zdradza, więc mogę być jego kolejną zabawką.
-Tak, jasne. Pewnie jestem kolejną twoją zabawką. Pobawisz się i mnie zostawisz.
-Nie. Nigdy bym nie mógł.
Patrzył mi w oczy, a ja w jego. Zaczął zbliżać twarz do mojej.
-Nie mogę.-odsunęłam się.
Spojrzałam na zegarek. Jest już po 22. Super. Poszłam do łazienki i przebrałam się w piżamę.
Wróciłam do pokoju. Zayn siedział w samych bokserkach na łóżku. Położyłam się, a mulat przyciągnął mnie do siebie. Splótł nasze dłonie i lekko mnie pocałował.
-Kocham Cię Diana, na zabój.-to ostatnie słowa, które usłyszałam z jego ust za nim zasnęłam.

niedziela, 22 marca 2015

Rzdział 10

Odbył się pogrzeb mojego taty. Był ze mną Liam. Płakałam. Rozkleiłam się kompletnie. Na szczęście był przy mnie mój przyjaciel. Właśnie idziemy razem do kawiarni. Powiedział, że przyda mi się gorąca czekolada. I tak nie mam co do roboty w domu. Mama powiedziała, że narazie mogę nie chodzić do szkoły. Dziękuje jej za to.
Usiadłam przy stoliku przy oknie. Liam poszedł zamówić dwie czekolady i zaraz do mnie wrócił.
-Dziękuje.
-Za co?-zmarszczył brwi.
-Za to, że ze mną jesteś.
-I będę zawsze kochanie.-uśmiechnął się.
Odwzajemniłam gest. Dostaliśmy nasze zamówienie.

A mianowicie gorącą czekoladę z bitą śmietaną i kawałkami czekolady. Pychota! Zabrałam się za swój i szybko opróżniłam połowę.
-Tego mi brakowało.-zaśmiałam się.
Łał! Zaśmiałam się! Pierwszy raz w tym tygodniu. Sukces. Liam zbliżył się i wytarł kciukiem moje wąsy z czekolady. Zarumieniłam się. Resztę dokończyliśmy w ciszy.
-Diana?-odezwał się Payne.
-Tak?-zachęciłam go.
-Mam pytanie. Może głupie, ale muszę ci je zadać.
-Mów śmiało.
-Czy...czy ty...jesteś z Zayn'em?-zapytał.
-Nie.-zaprzeczyłam.-To znaczy, ja mu nic nie mówiłam, że jesteśmy razem. A czemu pytasz?
-Bo ostatnio Malik mówił, że chodzicie ze sobą.
Prawie wyplułam to co miałam w buzi, a oczy wyleciały z orbity. Co on właśnie powiedział? Że Zayn i ja razem? Przecież...
-Jak...to?-te dwa słowa sprawiły mi większy trud niż...coś tam.
-No tak mówił, ale nie wierzyłem mu i właśnie dlatego się pytam.
-Aha.-tylko tyle mogło mi przejść przez gardło.
Mój gniew brał górę. Nie będzie ten chuj nazywał swoją dziewczyną, czy tam prywatną dziwką! O nie! Twarz obruciłam w stronę okna. Padał deszcz.
Pod drzewem stał jakiś chłopak. Patrzył na mnie. Był mokry, ale najwidoczniej mu to nie przeszkadzało. Zdjął kaptur i wtedy zorientowałam się, że to był Zayn. Wstałam i wybiegłam z kawiarni. Podeszłam do niego i popchnęłam go.
-Co ty sobie wyobrażasz!?-krzyknęłam.
-Ale...
-Zamknij się! Jak mogłeś? Jak!?-pchałam go.
-Ale...
-Posłuchaj mnie. Nie chce cię już widzieć.-wysyczałam przez zęby.-Mam cię dość.
Wróciłam do Liam'a cała mokra. Miałam to w tej chwili w nosie.
-Sprzeciwiłaś się Malikowi? Temu Malikowi?-Liam uniósł zabawnie brwi.
-A co? To już temu nie można się sprzeciwić?
Zaczęłam cała dygotać. Zimno mi się zrobiło. Założyłam swój płaszcz, ale nadal się trzęsłam. Liam podał mi swój, a ja się nim okryłam. Kochany!
-Wracajmy.-wstał.
Zostawił pieniądze na stoliku i objął mnie ramieniem. Chciałam zdjąć jego płaszcz z siebie, ale mi nie pozwolił.
-Tobie bardziej się teraz przyda.
-Ale...
-Nie chce, żebyś była chora.-pocałował mnie w czubek głowy.
Uśmiechnęłam się. Szliśmy do mojego domu w ciszy. Czułam jak ktoś za nami idzie. Obróciłam się gwałtownie. I nie pomyliłam się. Szedł za nami Zayn. Zayn Dupek Malik.
-Diana!-zawołał.
-Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?-odwróciłam się do niego przodem.
Podszedł do mnie. Położył swoje dłonie na moich biodrach (pomińmy, że wtedy padał deszcz). Patrzył w moje oczy, a ja w jego.
-Diana.-westchnął.-Proszę.
-O co ty mnie prosisz?
-Wysłuchaj mnie.
-Nie mam zamiaru.
Wróciłam do Liama i szybko dotarliśmy do mojego domu.  Nasze rzeczy były kompletnie mokre. Poszłam do razu do łazienki. Rozebrałam się z mokrych ciuchów i przebrałam w cieplutką piżamę. Wyszłam i od razu wparowałam do łóżeczka. Na początku było zimne, ale później było cieplutkie. Liam wszedł po cichu. Leciało z niego.
-Do łazienki. Migiem.-wskazałam na drzwi.
Pokiwał lekko głową. Wszedł i zamknął drzwi. Wstałam i poszłam do sypialni rodziców. Wzięłam jakąś koszulkę taty i bokserki. Jedna łza spadła na podłogę. Brakuje mi go. Otarłam policzek i wróciłam do pokoju.
-Liam.-zapukałam lekko w drzwi.
Otworzył, a ja mu je podałam. Usłyszałam, tylko ciche "dzięki". Weszłam w ciepłą pościel. Chwilę później przyszedł Liam. Koszulka była ciut za duża, ale mniejsza z tym.
-Dzisiaj śpisz u mnie.-obwieściłam.
Chłopak wywrócił oczami. Wlazł pod kołdrę i przyciągnął mnie do swojego torsu. Teraz czułam się najbezpieczniej na świecie. Nagle się błysnęło. Wtuliłam się mocniej. Spojrzałam się na okno. Ktoś tam stało. Kiedy się drugi raz błysnęło widziałam czarną postać. Wstałam i podeszłam bliżej.
Liam
Diana wstała i podeszła do okna. Patrzyła się w nie. Przecież tam nikogo nie było. Na szybie odcisnęła się dłoń. Dziewczyna położyła na tym miejscu rękę. Odskoczyła. Wróciła do mnie i mocno przytuliła.
-Diana.
-On patrzy. On wie, że jesteś dla mnie ważny tak jak był tata.
-Diana, co ty mówisz?
-On wie.
Nagle zasnęła. Sam płożyłem się spać. Jednak ta sytuacja nie dawała mi spokoju.

niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 9

 Czytasz?=Komentujesz!=Motywujesz!

Biegłam ile miałam sił w nogach. Tak wiem, głupia jestem. Powinnam uciekać na przykład do Liam'a, a nie do lasu. Czułam, że ktoś za mną biegnie. Momentalnie przyśpieszyłam. Biegłam w głąb lasu. Zaczęłam powoli tracić siły.
Zwolniłam, aż w końcu oparłam się o drzewo. Obracałam głowę we wszystkie strony. Nikogo nie było. Nagle usłyszałam pęknięcie gałęzi czy patyka. Zaczęłam kręcić się we wszystkie możliwe strony.
-Kto tu jest?
Pytałam się chyba powietrza. Cisza. Czego się spodziewałam? Że ktoś odpowie? Jestem rąbnięta. Muszę teraz wrócić do domu. Tylko którędy? Zaczęłam iść w byle jakim kierunku. Może trafie. Przez cały czas czułam na sobie czyjś wzrok. Mimo, że się odwracałam to nikogo nie widziałam. Słyszałam czyjeś kroki. Może zwariowałam, ale dałabym sobie rękę uciąć, że słyszę kogoś za mną. Po jakimś czasie nadal byłam w lesie, a końca nie było widać. Zabłądziłam.
-Świetnie.-wymamrotałam sama do siebie.
Usiadłam  na kamieniu i schowałam twarz w dłoniach. Nagle zaczęło badziej wiać. Rozwiał mi włosy. Spojrzałam przed siebie.
W oddali stały dwie dziewczynki ubrane w białe sukienki. Trzymały się za ręce. Zbliżały się do mnie. Patrzyłam się na nie jak głupia. Kiedy były blisko ja zaczęłam się cofać aż wpadłam na drzewo. Nosz kuźwa! Zaczęłam biec w byle którą stronę. Co tu się kurde dzieje?! To jest psychiczne. Odwróciłam się. Dziwne, te dziewczynki nadal były. Blisko mnie. Wydaje się, że w ogóle nie biegłam, a jestem zmęczona. Nagle ktoś pociągnął mnie w innym kierunku. Biegłam za nim. Nie wiem kim był, ponieważ był odwrócony do mnie tyłem. Wyprowadził mnie z lasu.
-Dziękuje.-wyszeptałam niezrozumiale.
-Nie ma za co.-odwrócił się do mnie.
To był Zayn. Ten skończony Zayn Dupek Malik. Lepiej nie mogłam trafić.
-Widziałeś to co ja?-zapytałam.
-Co masz na myśli?-zmarszczył brwi.
-No to w lesie. Widziałeś to?
Spuścił głowę i zaczął iść w drugą stronę.
-Zayn! Odpowiedz!
-Nie twój interes.-wrócił się do mnie.-Nie mieszaj się w to.-powiedział surowo.
-Nie zabronisz mi. Co ty ukrywasz Malik?
-Nic nie ukrywam.-odszedł.
-Pięknie, kurwa, pięknie! Zostaw mnie bez żadnych wyjaśnień! Dobrze!-krzyczałam.-Jesteś skończonym dupkiem!
Obróciłam się dwa razy wokół własnej osi i uznałam, że muszę wrócić do domu. Oby już rodzice wrócili. Weszłam powoli. Zastałam zapłakaną mamę w salonie. Usiadłam koło mniej. W ręce trzymała zdjęcie taty.
-Mamusiu, co się stało?-zapytałam.
-Tata...nie żyje.-wtuliła się we mnie.
W moich oczach pojawiły się łzy, które zaczęły spływać po policzkach. Jako to nie żyje? Głaskałam moją rodzicielkę po plecach. To jest nie możliwe.
-Jak to się stało?-wydusiłam z siebie z wielkim trudem.
-To była śmierć z niewiadomych przyczyn. Policja uważa, że został zamordowani, a po sekcji uznano, że popełnił samobójstwo. Jest jeszcze trzecia teoria, że ktoś go do tego zmusił, czy coś w tym stylu.
Pobiegłam na górę. Wyjęłam zdjęcia naszej rodziny i zaczęłam je oglądać. Pamiętam, że jako dziecko najlepszy kontakt miałam z tatą. Zawsze mogłam na niego liczyć. Zwierzałam się mu. Znał każdy mój sekret. Nagle zadzwonił mój telefon. Otarłam łzy i odebrałam.
-Cześć.-odezwał się promiennym głosem.
-Hej.-próbowałam brzmieć na wesołą.
-Będę za 10 minut.-rozłączył się.
I tylko po to dzwonił? Fajnie. Schowałam zdjęcia i opadłam na łóżko. Zamknęłam oczy. Kiedy je otworzyłam ujrzałam Liam'a.
-Tak szybko?-zdziwiłam się.
Usiadłam po turecku czekając aż Liam usiądzie koło mnie.
-Czemu płakałaś?-otarł kciukiem mój policzek.
-Mój tata nie żyje.-mówienie o tym wywołuje duży ból.
Liam już nic nie mówił. Przytulił mnie. Milczał i za to mu dziękowałam. Nie miałam ochoty o tym mówić. Odkleiłam się od niego.
-Nie płacz. O mam pomysł jak cię rozweselić.
Tańce Liam'a xD
Zaczął śmiesznie tańczyć. I to w nim kochałam. Potrzebowałam śmiechu, a on umiał to zrobić.
-I to w tobie kocham.-zaśmiałam się.
-Co?
-To, że zawsze próbujesz mnie rozweselić.
Na te słowa dostałam soczystego buziaka w policzek.

poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 8

Nagle za oknem zauważyłam wysokiego chłopaka. Ubrany na czarno z kapturem na głowię. Przestraszyłam się. Podeszłam do Liam'a.
-Liam?
-Hmm?
-Jakiś chłopak się na mnie gapi.-wyszeptałam. Bałam się, że może mnie usłyszeć. Tak wiem, głupia jestem. Bo jak ma mnie usłyszeć jak stoi za szybą?
Liam złapał mnie w talii i przyciągną do siebie. Byłam mu wdzięczna, bo kiedy się odwróciłam tego faceta już nie było. Odetchnęłam z ulgą.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się.
-Nie ma sprawy.-odwzajemnił gest.
***
Po treningu poszłam się przebrać. Spakowałam wszystkie rzeczy do torby i wyszła z budynku. Nagle zostałam brutalnie przyparta do ściany. To był ten chłopak. Teraz widziałam jego twarz. Niebieskie oczy, blada cera. Spod kaptura było widać jego brązowe włosy.

-Witaj piękna.-szepnął.
-Odsuń się.-próbowałam się wydostać. Jego ręce zjechały na moje biodra. Patrzył na moje usta. W jego oczach spostrzegłam tajemniczy błysk.-Zostawisz mnie?-zapytałam. Głupio pytam. I tak mi powie "nie".
-Nie.-a nie mówiłam?
Zaczął wodzić nosem po mojej skórze. Od policzka po szyję aż do dekoltu. Zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi.
-Przestań.-szepnęłam. Nie powiem, sprawiało mi to przyjemność, ale nie jestem pierwszą lepszą suką.
-A ty czego tu?-usłyszałam głos Liam'a.
-No siema Payne!-puścił mnie i przybił piątkę z Liam'em.
-Znacie się?-zapytałam.
-Taa, niestety.-Louis wywrócił oczami na słowa bruneta.-Chodzi do naszej szkoły. Jest w paczce Malika.
-Aha.
-Choć już.-Liaś złapał mnie za rękę i prowadził przed siebie.
Usłyszałam tylko śmiech Louisa. Szliśmy do mnie w ciszy. Nie była to niezręczna cisza, ale taka której potrzebowałam. Liam nie puszczał mojej ręki. Dziękowałam mu za to, bo bym bała się tak sama bez kogoś.
-Co jest?-zapytał.
-Nic. Mogę ci mówić Daddy?
-Dlaczego akurat Daddy?-zaśmiał się.
-Bo jesteś bardzo opiekuńczy i kochany.-uśmiechnęłam się słodko.
-No dobrze.
Doszliśmy pod mój dom. Stanęliśmy na chodniku. Liam momentalnie mnie puścił. Patrzył się na okno pokoju. Coś tam stało.
-Liam.-szepnęła.
-Muszę iść.-i pobiegł.
Zostawił mnie samą. Świetnie kurwa. Weszłam do domu. Co dziwne drzwi były otwarte. Zdjęłam buty i kurtkę. Weszłam do kuchni. W całym domu panowała cisza. Poszłam do mojego pokoju.
Kiedy byłam na korytarzu i chciałam złapać za klamkę usłyszałam ciche jęki. Dochodziły one zza drzwi, które były zamknięte. Podeszłam tam i nacisnęłam klamkę. Drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięciem. Otworzyłam je na rozcież. Jakaś dziewczyna stała na stołku, a na szji miała sznur. Chwilę później wisiała na nim. Zaczęłam piszczeć. Wybiegłam na dwór i zaczęłam biec do lasu. To jednak nie był dobry pomysł.


_____________________________________________________
Przepraszam, że dopiero dzisiaj, ale wczoraj byłam strasznie zajęta.
Co Diana zobaczy w lesie? Powie komuś o tym co widziała?
Komentujcie. Chętnie poczytam :)

niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 7

Przeczytałaś/łeś?=Skomentuj!

Obudził mnie budzik. O boże... Nie chce mi się wstawać. Zayna nie było. Zwlokłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Zaczęłam w niej grzebać. Wyciągnęłam byle jakie ubrania. Poszłam do łazienki i ubrałam się w to. Włosy związałam w kucyk i zrobiłam lekki makijaż. Wróciłam do  sypialni, wzięłam plecak i zeszłam na dół. Nie chce mi się jeść. Zebrałam się i wyszłam. Znów jadę na rowerze.
Zaczyna się horror. Lekcja matematyki. Pani się spóźniała. To nie w jej guście. Przyszła jakaś baba.
-Moi drodzy. Pani od matematyki nie będzie do końca tygodnia. Będziecie mieć zastępstwa.
Clara powiedziała, że to dyrektorka. Od razu spoważniałam. Poszła, a ja nie wiem co teraz robić. Dziewczyna złapała mnie za rękę i prowadziła na dwór. Usadziła mnie na ławce, a sama usiadła koło mnie.
-Co cię łączy z Malikiem?-zapytała.
-Nic?-odpowiedziałam pytaniem.
-Nie okłamuj mnie. Cała szkoła wie już.
-O czym ty gadasz?
-Wszyscy wiedzą, że Zayn  do ciebie zarywa.
-Ale on mnie nie obchodzi? Nie mam zamiaru się z nim zadawać.
Spojrzała na mnie takim dziwnym wzrokiem. Zaczynam się jej bać. Naprzeciwko nas usiadł Zayn z Harrym i paroma innymi idiotami. Patrzył na mnie. Wstałam i podeszłam do niego.
-Czego się gapisz?-syknęłam.
Wiem, dziwnie się zachowuje. Jeszcze parę godzin temu cieszyłam się, że do mnie przyszedł, a teraz jestem wkurzona. Ale muszę mu pokazać, że mi na nim nie zależy.
-Skarbie...-wstał.
-Nie mów tak do mnie.
Złapał mnie za dłoń, ale zaraz się wyrwałam. Teraz jeszcze nazywa mnie "skarbie"?
-Kochanie...
-Za dużo masz zębów "kochanie"?
Usłyszałam za plecami mulata śmiech. Jestem górą! Juchu!
-Trzymaj się ode mnie z daleka.
Wróciłam się do Clary. Usiadłam i zaczęłam gadać z nią o byle czym. Kontem oka zobaczyłam blondynę siadającą Zayn'owi na kolana.
-Ej Clara. Zayn ma dziewczynę?-spojrzałam się na nich.
Dziewczyna namiętnie pocałowała chłopaka w usta.
-To jest Perrie. Oficjalna i prywatna dziwka Malika, ale to, że ma chłopaka nie przeszkadza jej się puszczać na boki.-zaśmiała się.
-A on wie o tym, że go zdradza?-dopytywałam.
-Jasne, że wie. Ona się puszcza, więc i Zayn  też ją zdradza.-wzruszyła ramionami.
Co za szmata. Ja bym tak nie potrafiła. Zadzwonił dzwonek i weszłyśmy do szkoły. Pogadałyśmy jeszcze z Sophie, ale musiałyśmy iść na lekcję. Na moje nieszczęście Zayn cały czas się na mnie patrzył.
Wróciłam do domu. Muszę się zbierać na zajęcia. Jakoś nie widziałam w szkole Liama. A podobno chodzi do naszej szkoły. No trudno. Spakowałam do torby ubrania na zmianę. Teraz kolej taty mnie zawieść. Nie mam zamiaru jeździć na rowerze. Jest za daleko.
Dojechaliśmy, a ja wysiadłam. Już wiedziałam co robić. Weszłam pewnie na salę po przebraniu się. Wszyscy na mnie patrzyli, ale co tam. Mam to gdzieś. Każdy rozgrzewał się indywidualnie. Nadal nie było widać Liama. Nagle wpadł zdyszany na salę i podszedł do mnie. Przywitał się za mną buziakiem w policzek. Uuu! Romantyk!
-Pani nie ma?-zapytał.

-Jeszcze nie.-uśmiechnęłam się.
-Jesteś słodka.-posłał mi buziaka.
-Oooo! Słodki to ty jesteś.
-Bo się zaczerwienie.
Zaśmialiśmy się równocześnie. W tym momencie przyszła nauczycielka. Stanęliśmy wszyscy w równej linii przed nią.
-Moi drodzy. Chciałabym powiedzieć, że jedno z was może pojechać do Nowego Jorku. Wybiorę tylko jedną osobę. Przez kolejny tydzień będę patrzyła na to czy się nie spóźnia, co umie.
Przełknęłam powoli ślinę. Już mogę śmiało powiedzieć, że nie mam o czym marzyć. Nagle za oknem zauważyłam...



_____________________________________________________
Hejo :) Jak tam leci wam czas? Chciałabym wam powiedzieć, że wcześniej zapomniałam napisać, że jest nowy bohater: Liaś. Chciałabym też wiedzieć co myślicie o tym rozdziale i o całym blogu. Warto pisać?

poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział 6

 Czytasz?=Komentujesz!=Motywujesz!

Wróciłam do domu. Rzuciłam się na łóżko ze zmęczenia. Jak mi się nic nie chce. Poszłam z niechęcią do łazienki umyć się. Czemu te zajęcia muszą być tak późno? Jest prawie 19. Umyłam się i wyszłam. Nagle usłyszałam mój telefon. Znów esemes.

Nieznany numer:Otwórz okno skarbie :*


Niepewnie podeszłam do okna. Wychyliłam się, ale na dole nikogo nie było. Otworzyłam okno. Nie wiem czy dobrze robię. Szybko wskoczyłam do łóżka, bo zrobiło się zimno. Jestem w ręczniku. O cholera! Wstałam. Miałam zamier założyć chociaż bieliznę, ale zobaczyłam czyjeś ręce łapiące za parapet. Wróciłam się do łóżka w trybie natychmiastowym.
-Witaj.-przywitał się.
Znam ten głos. Tylko jedna osoba na świecie ma taki głos. Wszedł i zamknął okno. Usiadł koło mnie. Od razu przesunęłam się na koniec łóżka. Jeszcze parę centymetrów i spadnę.
-Spodziewałaś się kogoś innego?-zapytał z cynicznym uśmiechem. Nie mogłam nic powiedzieć, więc tylko pokiwałam głową.-Nie bój się.-próbował dotknąć mojego policzka. Na szczęście zrobiłam unik.-Nie lubisz tego?-przybliżył się od mnie i złapał moją twarz w swoje dłonie.

Delikatnie musnął moje usta. Szybko wstałam. Zmierzałam do łazienki, jednak ktoś mi to uniemożliwił zastawiając drzwi.
-W tym ręczniku wyglądasz lepiej niż w ubraniu, ale chyba się tego pozbędziemy.-powiedział oblizując usta.

Podeszłam do szafy i szybko założyłam majtki. Zastanawiałam się tylko jaką koszulkę założyć.
-Masz moją.
Odwróciłam się i zobaczyłam jak Zayn zdejmuje koszulkę, a następnie rzuca w moją stronę. Złapałam ją. Szybko wciągnęłam ją przez głowę. Poszłam do łazienki, aby odwiesić ręcznik. Wróciłam do pokoju i zastałam Zayn'a w samych bokserkach.
-Choć.-wyciągnął rękę w moją stronę.
Podeszłam niepewnie, a on posadził mnie na swoich kolanach.
-Mogę się przytulić?-zapytał.
-Jasne.-powiedziałam.
Od razu wtulił się we mnie jak dziecko. Tuliłam go przy tym bawiąc się jego włosami.
-Jesteś moja.-wyszeptał.
Zastygłam. Nie mogłam się ruszyć, ani nic powiedzieć. Na chwilę wstrzymałam oddech. Największy przystojniak powiedział, że jestem jego. Nagle przewrócił nas tak, że leżałam na łóżku, a on wisiał nade mną. Patrzyłam się mu w oczy. Płonęło w nich porządanie. Ponownie złączył nasze usta. Oddałam pocałunek, ale coś mi nie dawało spokoju. Zayn zacząło całować moją szyję robiąc malinki.
-Nie mów mu, że jesteś jego.-powiedziała Clara.
-Czemu?
-Bo tylko wtedy będzie miał do ciebie wszelkie prawa i będzie mógł cię rżnąć kiedy i gdzie będzie chciał.

-Nie jestem twoje.-wyszeptałam.
Od razu przestałam cokolwiek robić. Zayn to zauważył i do razu zszedł ze mnie.  Wstałam do pozycji siedzącej.
-Chodźmy spać.-powiedziałam.
Położyłam się. Poczułam jak Zayn kładzie się za mną i przyciąga mnie do siebie.
-Dobranoc mała.-wyszeptał do mojego ucha.

Czułam jak bawi się moimi włosami. Tylko tyle wystarczył, abym usnęła z wielkim uśmiechem na twarzy.

poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział 5

Pani zaczęła sprawdzać listę. Kiedy wyczytała mnie powiedziałam tylko "jestem". Zaraz spojrzała na mnie. Jej wzrok, gdyby mógł zabiłby mnie.
-Młoda damo. Na moich lekcjach nowe osoby wstają i mówią "jestem proszę pani".
Przewróciłam oczami. Wyczytała mnie ponownie. Wstałam i powiedziałam zwykłe "jestem". Znów powrócił jej ten wzrok. Ona nie ma dosyć? Zayn obok mnie się śmiał. Nie dziwię się mu. Na jego miejscu też bym się śmiała.
-Dobrze, czyli nieobecna.-wymamrotałam
-Jestem proszę pani.-wyrecytowałam jej jak na kazaniu.
Sprawdzała dalej. Niech nie myśli, że jej odpuściłam. Nie chciałam po prostu mieć nieobecności. Popieram Clarę, można się z nią kłócić. 

Dzwonek. Jak dobrze. No prawię. Siedziałam z Zayn'em. Cały czas się na mnie patrzył. A raz położył mi dłoń na moim udzie, ale zaraz ją strzepnęłam. Jest ciepło jak na listopad. Mogliśmy wyjść na dwór na przerwę. Usiadłam przy stoliku. Podniosłam głowę i dostrzegłam Zayn'a kilka stolików dalej. Palił papierosa.
To można palić? W szkole? Przyszła Sophie i usiadła po turecku obok mnie.
-Można palić?-palnęłam.
-Można, tylko poza szkołą. A co palisz?-uniosła zabawnie brwi.
-Nie.-poprawiłam się na siedzeniu.
-Patrz tam.-wskazała na  Zayna. Przyglądał mi się. Zamrugałam uwodzicielsko, a on przegryzł dolną wargę.
-Kręcisz z Malikiem?-zapytała Clara, która ni stąd ni z owąt się pojawiła.
-Nie.-szybko zaprotestowałam.
-Tak, jasne.-zrobiła głupią minę.
-No chyba ty.-zachichotałyśmy.
-A podoba ci się?-zapytała Sophie.
-No, niezły jest. Przystojny, słodki, ale nie w moim guście.-przyznałam.
Dzwonek. Kolejne głupie lekcję.

Jestem w domu i próbuje odrobić lekcję. Główkuje nad matematyką i złapałam się za miejsce, gdzie trzymał mnie Zayn. Wtedy w szkole poczułam takie dziwne uczucie w podbrzuszu. Odrobiłam lekcję jakimś dziwnym trafem. Zeszłam na dół do kuchni.
-Zaraz przywiozą pizze.-oznajmiła mama.
Uśmiechnęłam się. Poszłam do salonu. Rozłożyłam się na sofie i zaczęłam oglądać telewizję. Skakałam po kanałach. Nic ciekawego. Nagle zatrzymałam się na wiadomościach. Mówili o jakimś nie wyjaśnionym zdarzeniu.
Dziewczyna w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęła kilka dni temu. Wczoraj w nocy odnaleziono jej ciało. Dziewczyna prawdopodobnie została brutalnie zgwałcona, a jej ciało zostało zmasakrowane. Znaleziono ją w lesie nie daleko 'starego' domu.
I tak dalej. Powiedzieli, że znaleźli ją niedaleko mojego domu.
-Skarbie, pizza.-zawołała mnie mama.

Pobiegłam tam i od razu zjadłam pierwszy kawałek.
-Nie jedz dużo, bo jeszcze na zajęcia.-przypomniała mi.-Zawiozę cię.
Pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam. Poszłam na górę. Muszę zebrać rzeczy na zajęcia. Wzięłam torbę i zaczęłam wrzucać wszystko. Zeszłam pospiesznie na dół. Mam jeszcze pół godziny. No pięknie. Wyszłam na dwór i wsiadłam do samochodu. Mama przyszła chwilę później. Wsiadła i ruszyłyśmy.
Dojechałyśmy, a ja w pośpiechu wysiadłam i kierowałam się do szatni. Muszę się przebrać. W końcu mogłam iść na salę, która była wielka. Już było parę osób. Myślałam, że będę sama. Weszłam niepewnie. Wszyscy spojrzeli na mnie. Czułam się dziwnie, ale za chwilę przyszła nauczycielka. To znaczy, tak myślę. Poza tym, że mnie przedstawiła, to jeszcze był dość fajny chłopak. O ile mi wiadomo miał na imię Liam. Zaczęłam się rozgrzewać. Spojrzałam na resztę. Ten cały Liam tańczył, ale tak, że szczęka mi do samej ziemi siegała. Tańczył niesamowicie. Podszedł do mnie, a ja odwruciłam wzrok.
-Cześć. Jestem Liam.-przedstawił się z wielkim uśmiechem.
-Diana.-również się uśmiechnęłam.
Poszedł na środek. Pani powiedziała, że teraz każdy zaprezentuje o co umie. Liam dawał radę. Jest niezły. W końcu przyszła pora na mnie. Stanęłam na środek. Muzyka zaczęła grać, a ja poruszałam się w rytm.
Skończyła. Usiadłam na ławce i napiłam się wody.
-Jesteś świetna. Pierwsza lekcja, a ty już jesteś gwiazdą-powiedział uśmiechnięty Liam. Zarumieniłam się. Czekaj? Czy on zawsze się tak szczerzy?
Zajęcia się skończyły. Przebrałam się. Wzięłam do ręki mój telefon. Nowa wiadomość. Nacisnęłam małą kopertkę.
Nieznany numer:Zostaw otwarte okno na noc ;)
Zignorowałam to. Ktoś jaja sobie robi.




                                 Przepraszam za błędy.
                             Przeczytałaś?=Skomentuj!

niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 4

Już nie zasnęłam. Kiedy rozległ się dźwięk mojego budzika musiałam wstać. Poszłam do łazienki i odbyłam poranną toaletę. Ubrana zeszłam na dół. Weszłam do kuchni. Nikogo nie było. Mama i tata są w pracy. Czyli będę musiała iść na zajęcia taneczne sama. Dobra, przeżyję. Nie chciałam jeść. Jakoś nie mam ochoty. Ubrałam się i wyszłam na dwór. Zaczyna robić się zimno. Z garażu wyprowadziłam rower. Poczułam, że czegoś zapomniałam. Plecak! Nie ma to jak pojechać do szkoły bez plecaka. Wróciłam do domu po mój bagaż. W końcu mogłam jechać.
*oczami Zayna*
Wszedłem do szkoły. Jak ja nienawidzę tutaj chodzić. Za kilka miesięcy kończę 18 lat i nie będę chodzić. Nie wiem czy wytrzymam. Usiadłem pod klasą. Jestem wcześniej niż zawsze. Nagle zobaczyłem dziewczynę. Piękna, urocza, uśmiechnięta. Dopiero później skapnąłem się, że to ta nowa. Wczoraj tego nie zauważyłem. Usiadła na drugim końcu ławki. Cały czas patrzyłem się na nią. Spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się słodko.

Wysiliłem się na minimalny uśmiech. Nigdy nie uśmiechałem się do dziewczyny. Inne były....były inne. Wiem, masło maślane, ale tak jest. Tamte dziewczyny były... Zawsze jak dowiadywały się o mojej tajemnicy to od razu mnie skreślały. Słyszałem jak tamta plotkara Clara powiedziała jej o tym. Jednak Diana nic z tego sobie nie zrobiła. O, nawet zapamiętałem jej imię.
*oczami Diany*
Zayn cały czas mi się przyglądał. Usłyszałam szuranie, a chwile później koło mnie był on.
-Hej.-wyszeptał.
-Hej.-również wyszeptałam.
-Co tam?-zapytał.
-Dobrze.-nieśmiało podniosła na niego wzrok. Miał przepiękne oczy.
Na szczęście zauważyłam Clarę. Jak dobrze. Zayn kiedy tylko ją dostrzegł odsunął się ode mnie. Uff....
-Hej skarbie.-pocałowała mnie w policzek.-Chce ci kogoś przedstawić.
-No dobra.
-A ty z Zayn'em?-zapytała, kiedy odeszłyśmy na dobrą odległość.
-Nic. Zaczął do mnie gadać, ale kiedy cię zobaczył to zrezygnował.
-Widocznie nasz Bad Boy się zakochał.-walnęła mnie w ramie.
-No chyba nie.
-Hej sis.-pojawiła się przed nami jakaś dziewczyna. Pocałowały się w policzek.
-Diana to jest Sophie, Sophie to jest Diana.
-Cześć.-powiedziałam niepewnie.
-Cześć.-przytuliła mnie. O kurcze...
-O boże! Diana, choć. Zaraz przyjdzie "wiedźma".
-A to kto?-zapytałam.
-Baba od matmy. Jest strasznie wkurzająca, ale fajnie się z nią kłuci.-uśmiechnęła się chytrze.
Pokiwałam głową. Pożegnałyśmy się. Ruszyłyśmy pod salę. Cała klasa już ładnie stała pod drzwiami. Szybko się ustawiłyśmy na końcu. Zadzwonił dzwonek, sygnalizując zaczęcie się lekcji. Pani "wiedźma" przeszła bardzo szybko. Już jej nie lubię. Otworzyła klasę i kierowałam się do ławki w której siedzę z Clarą, ale poczułam, że ktoś łapie moją dłoń. Zaciągnął mnie na ostatnią ławkę i posadził na krześle. Podniosłam głowę. Był to Zayn. Czy on się na mnie uwziął?
-Ej no Zayn!-wydarła się Clara mimo, że jest pani.
-Młoda damo.-odezwała się pani.
-Proszę Pani, ja siedzę z nią...-wskazała na mnie.-..,a ten tu zaciągnął ją tam.-podeszła do nas.
Zayn gwałtownie wstał. Nie widziałam jak na nią patrzy, ale wiem, że mógłby nim zabić.
-Spadaj szmato.-wysyczał.
-Sam spadaj dziwkarzu!-wrzasnęła.
Takiego kina to ja nie widziałam. Cała klasa odwróciła się i patrzyła co dalej będzie się dziać.
-Przestańcie!-wstałam. Zwrócili się do mnie.-Przestańcie. Clara później z tobą będę siedziała.
-Nie. Ja nie chce, żebyś z nim siedziała.
-Bo co, ugryzę ją?-zadrwił Zayn.
-Spierdalaj.
-Dość!-wrzasnęła nauczycielka.-Zayn, Clara, chcecie wylądować u dyrektora?-uniosła do góry jedną brew.
Dziewczyna zrezygnowała. Usiadła niedaleko nas. Zayn również usiadł.

czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział 3

Odrobiłam lekcje, nawet nie wiem jakim cudem. Zeszłam na dół coś zjeść. Moja rodzicielka akurat robiła obiad.
-Jak w szkole, bo tak szybko wpadłaś, że nie zdążyłam zapytać?-odezwała się.
-Dobrze. Nie było tak źle. Poznałam nową dziewczynę. Jest super.
-A jak ma na imię?
-Clara.
-A po za nią, ktoś się jeszcze odezwał?
Ale ciekawska.
-Nikt.-skłamałam.
Nie chce mówić o idiocie, którym jest ten chłopak. Podeszłam do stołu. Usiadłam i zaczęłam jeść. Jaka ja głodna byłam. Jaka ulga. Kiedy zjadłam poszłam z powrotem na górę. Muszę się czymś zająć. Zaczęłam czytać książkę, którą dostałam na urodziny od babci. Nie długo są święta. No jakieś półtora miesiąca. Ale co tam.
~*~
Czytanie zajęło mi dwie godziny. W moim pokoju było już ciemno, więc musiałam zapalić światło. Poszłam i zaczęłam szukać kontaktu. Obmacałam całą ścianę aż w końcu znalazłam. Nacisnęłam i zaraz zrobił się  jasno. Nagle usłyszałam pukanie. Wydobywało się ono z podłogi. Przybliżyłam się do tego miejsca. Ucichło. Pewnie mi się przesłyszało. Poszłam się umyć. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać.
Obudziły mnie hałasy. Drugi raz. Tym razem zapaliłam lampkę nocną. Nikogo nie było. Wstałam i zeszłam na dół. Z szafki wyjęłam kubek. Nalałam mleka. Schowałam butelkę z powrotem do lodówki. Nagle w kuchni zrobiło się zimno. Tak jakby zaczął wiać wiatr. Spojrzałam na okno. Otwarte. Dziwne...

Poszłam i zamknęłam. Znów było ciepło. Zaczęłam powoli sączyć napój. Kiedy wypiłam odstawiłam kubek do zlewu. Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Gwałtownie się odwróciłam, ale nikogo nie było. Nadal to czułam. Zaczęłam się obracać wokół własnej osi. Nagle zobaczyłam coś czego bym się nie spodziewała. W rogu kuchni stała kobieta. Miała czarną skunie, a na głowie miała kaptur. Światło zaczęło samo się gasić i zapalać.
Cofnęłam się aż wpadłam na ścianę. Ona zaczęła chodzić w kółko, a ja zaczęłam płakać i walić rękoma o ścianę. Zaczęła krzyczeć. Wszystko natychmiast ucichło. Wruciłam do pokoju. Na korytarzu spotkałam rodziców, którzy pytali się co się stało. Zignorowałam ich. Zamknęłam się na klucz.



____________________________________________________
Witajcie :) Przepraszam, że musieliście czekać. Wiem, krótki jest. Ale obiecuje, że następny będzie dłuższy.  
Przepraszam za błędy.